Gmina Kleszczów stawia na ekologię
Rozmowa o współpracy, o relacji między władzą centralną a najniższą jednostką samorządową, jaką jest gmina. O nowej sytuacji, nowym spojrzeniu, o problemach specyficznej gminy, jaką jest Kleszczów i o pomysłach na rozwój rozmawialiśmy ze Sławomirem Chojnowskim Wójtem Gminy Kleszczów oraz jego gościem – Grzegorzem Wojciechowskim Senatorem RP.
Panie Wójcie, co jest dla Pana najważniejsze i w którym kierunku zamierza Pan rozwijać gminę Kleszczów?
Wójt: Mamy cztery strefy przemysłowe: w Rogowcu, Kleszczowie, Żłobnicy i Bogumiłowie. Strefa w Bogumiłowie jest strefą typową do przetwarzania odpadów komunalnych. Ostatnio wystąpiłem z wnioskami o zmianę zapisów Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego miejscowości Bogumiłów i Karolów, mającymi na celu ograniczenie możliwości składowania odpadów niebezpiecznych i szkodliwych, oraz znacząco oddziaływających na środowisko.
Uważam, że uwarunkowania naszej Gminy sprzyjają jednocześnie i równolegle rozwojowi turystyki, sportu i rekreacji. Obecnie jest opracowywana koncepcja wykonania inwestycji pod nazwą „Termy Kleszczów – Park Sportu, Rekreacji, Relaksu i Rozrywki”, w której zakres będzie wchodziła realizacja basenów.
Panie Senatorze, a jak te kwestie wyglądają z Warszawy?
Senator: Z Warszawy obawiam się, że w ogóle nie widać problemów, przed którymi stoją gminy. Dlaczego? W stolicy ekologię zupełnie inaczej się traktuje. Dla Warszawy ekologia jest to wiatrak, biogazownia, ekran dźwiękochłonny, zagroda dla żab, natomiast po drodze gdzieś gubimy człowieka. Niewiele się robi właśnie dla jakże ważnej kwestii, jaką jest poprawa jakości środowiska w tym wymiarze ludzkim, nad czym bardzo ubolewam. Bierze się przede wszystkim pod uwagę ten wymiar globalny, zrównoważony rozwój, emisję CO2, którego wpływ nie do końca jest określony.
Panie Senatorze, wiemy, że pracuje Pan także w Komisji ds. UE. Jesteśmy w gminie, która naszym zdaniem jest już na miarę UE. Proszę powiedzieć na ile ta gmina może liczyć na unijne wsparcie?
Senator: Bruksela nie rozpatruje podziału środków pod względem gminy tylko regionu, czyli w naszym wypadku jest to kwestia województwa. W najtrudniejszej sytuacji są te regiony bogatsze, które bardzo często w swoich zasobach mają również obszary, odbiegające od średniej unijnej. Przykładem jest woj. mazowieckie.
Obszary poniżej 80% wskaźnika otrzymują 120% wsparcia w stosunku do średniej i odwrotnie, te z wyższym wskaźnikiem otrzymają mniej wsparcia. Ale w obrębie regionów nie są te pieniądze dzielone „sprawiedliwie”. Małe gminy mają 2 bariery. Pierwsza to niedostosowanie opracowanych programów pomocowych do realnych potrzeb danej gminy, druga bariera to bariera finansowa (wymagany wkład własny). Poza tym, koszty funkcjonowania gmin wiejskich, mniej rozwiniętych są stosunkowo wyższe niż bardziej rozwiniętych.
Panie Wójcie, jak w tym kontekście, wygląda kwestia wykorzystania środków unijnych przez gminę Kleszczów?
Wójt: Nie musimy się o nie starać, ale podjęliśmy takie próby. Tych środków nie pozyskaliśmy zbyt wiele. Niestety jeszcze jako radny słyszałem stwierdzenia z Urzędu Marszałkowskiego, że nasza gmina ma dużo środków własnych, więc środki z UE nie są nam aż w takim stopniu potrzebne. Co moim zdaniem jest bardzo krzywdzące. Ale tak jak mówiłem zamierzam to zmienić. Teraz dostaliśmy dofinansowanie na budowę światłowodów w Łekińsku. Chciałbym w nowym okresie budżetowania jak najlepiej wykorzystać możliwość pozyskania środków z zewnątrz, tym bardziej że potrzeb jest naprawdę wiele, chociażby termy.
W moim odczuciu jako kraj nie byliśmy przygotowani do wejścia do Unii i wykorzystania środków z UE w pierwszych latach. Te pierwsze lata przespaliśmy.
Panie Senatorze, jak Pan ocenia poziom wykorzystania środków unijnych do tej pory?
Senator: Wiele inwestycji było bardzo potrzebnych i dobrze wykorzystaliśmy otrzymane wsparcie UE, ale jest też sporo inwestycji nieprzemyślanych. Nie do końca jest też przyjęta hierarchia celów w poszczególnych gminach czy powiatach.
Czy i na ile bronimy nasz polski rynek dla rodzimych przedsiębiorców?
Wójt: Nasi europarlamentarzyści mogą coś zrobić, ale czy są w stanie? Jestem eurorealistą. Z punktu widzenia gminy niewiele możemy. To są decyzje centralne.
Senator: W Unii funkcjonuje silne lobby handlowe. Wynosi się produkcję poza Unię. Tworzy się sztuczne często bariery, które powodują, że produkcja jest coraz droższa. Wprowadza się droższą energię, co tylko podraża koszty naszej produkcji. Uniemożliwia odpowiednią konkurencję. Chociażby rolnictwo. Np. cukier. Co zrobiono z cukrem? Zlikwidowano 1/3 produkcji – dano firmom niepolskim, które wtedy stały się właścicielami cukrowni. Po 700 Euro od tony zlikwidowanej produkcji cukru. Czyli „pojechali sobie” do Brazylii, wybudowali cukrownie, a teraz przywożą nam cukier dużo droższy niż ten co my mieliśmy. Mało tego, mamy przecież w Unii rozporządzenie w sprawie minimalnych gwarantowanych cen cukru z importu. Za granicą nie możemy kupić cukru taniej niż po danej cenie i to dotyczy wielu dziedzin. Gmina Kleszczów nie różni się tak naprawdę od innych gmin, ma problemy i społeczne i ekonomiczne, i te ludzkie. Może urząd ma inne troski, ale ludzie mają te same problemy co w innych gminach. Unijna wizja rozwoju jest polaryzacyjno-dyfuzyjna. W strategii rozwoju jest napisane, że rozwoju należy przede wszystkim oczekiwać od tych najbogatszych, najlepiej rozwiniętych obszarów. A ten rozwój ma się rozlewać na cały kraj. Czy jest to dobra metoda rozwoju? We Włoszech się nie sprawdziła. Obyśmy nie podzielili losu Włoch, gdzie jest bogata północ i biedne południe. A u nas odpowiednio jest ściana wschodnia i bogate centrum.
Rozmawiali:
Justyna Pająk
Wojciech
Adam Michalak