Martwe bydło w ubojni?
Policjanci zatrzymali właściciela zakładu zajmującego się przetwórstwem mięsa. Działania te mają związek z podejrzeniem, iż do ubojni trafiały padłe już zwierzęta, które wykorzystywano do produkcji jako pełnowartościowy towar.
Trwa weryfikacja czy wszystkie były zdrowe i miały stosowne badania a mięso nadawało się do dalszego przetworzenia. 43-letni przedsiębiorca usłyszał już wstępne zarzuty oszustwa a także naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt za co grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Bazując na uzyskanych informacjach, 16 marca 2013 roku około godziny 4.00 nad ranem na terenie gminy Biała Rawska policjanci zatrzymali do kontroli samochódy ciężarowe volvo przystosowane do przewozu bydła. W trakcie kontroli funkcjonariusze ujawnili w przyczepie martwe zwierzęta. Natychmiast powiadomiony został powiatowy lekarz weterynarii. Okazało się, że z 24 przewożonych sztuk bydła martwych było aż 9. Stan 15 pozostałych można określić jako agonalny. Zwierzęta nie były w stanie samodzielnie opuścić części ładunkowej tira i trzeba było humanitarnie zakończyć ich cierpienia. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń śledczych transport przyjechał z województwa kujawsko-pomorskiego. W następstwie tego odkrycia 18 marca około godziny 15.30 policjanci ujawnili niedaleko miejscowości Biała Rawska samochód ciężarowy typu chłodnia, w którym zmagazynowano około 18 ton drobnego mięsa wołowego i podrobów wołowych wywiezionego z zakładu masarskiego. Pojazd będący własnością 43-letniego przedsiębiorcy z branży mięsnej stał na terenie należącej również do niego stacji kontroli pojazdów. Powiatowy Lekarz Weterynarii podjął decyzje o zabezpieczeniu ładunku. Na podstawie zebranego materiału, w uzgodnieniu z Prokuraturą Rejonową w Rawie Mazowieckiej, 18 marca około godziny 18.00 właściciel masarni został zatrzymany. Trwa wyjaśnianie czy bydło było zdrowe, dlaczego aż 9 krów było martwych i czy takie dostawy zdarzały się już wcześniej a także dlaczego chłodnię z mięsem właściciel zamiast na terenie zakładu zaparkował za budynkiem innej swojej firmy. Śledczy zabezpieczyli wszystkie padłe zwierzęta, zostaną one poddane sekcji. Wiele zależy od wyników tych badań. Już wstępnie 43-letniemu przedsiębiorcy przedstawiono zarzuty przyjmowania bydła pourazowego, które mogło być leczone środkami farmakologicznymi, a które to następnie po uboju i jego rozbiorze wprowadzał do obrotu jako towar pełnowartościowy. Za oszustwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. O środkach zapobiegawczych zadecyduje prokuratura i sąd. Policjanci zapowiadają, że będą występować o wniosek w kwestii tymczasowego aresztowania.
Źródło: KWP w Łodzi