Realista z dużą dozą optymizmu

Wieści Szczepan_Chrzęst

Ze Szczepanem Chrzęstem, Starostą Bełchatowskim rozmawiał Wojciech Adam Michalak.
Trybunał Konstytucyjny już po raz drugi odroczył wydanie orzeczenia w sprawie tzw. „Janosikowego”. Jak Pan ocenia fakt, że bogatsze gminy muszą sporą część swoich dochodów oddawać tym biedniejszym?

„Janosikowe” to dla wielu samorządów poważny problem. My już wpłaciliśmy 4,5 mln do Warszawy na tzw. fundusz samorządowy. Dodatkowo przekazaliśmy do Łodzi do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 7,5 mln. Jest to, jakby nie było, 12 milionów złotych. Niektóre gminy mają takiej wysokości budżet. Sytuacja jest paradoksalna, bo gdyby chociaż część z tych pieniędzy nie była odprowadzana, to moglibyśmy je zainwestować na terenie naszego powiatu. A tak muszę jeździć i prosić o dotacje lub brać pożyczki.

Jakie są szanse na to, że to się zmieni?

Niestety podejrzewam, że żadne. „Janosikowe” płaci np. Łódź, chociaż jak się popatrzy tam na niektóre ulice, no to mówiąc szczerze, jest to rozbój w biały dzień. Rozumiem, że biedniejszym trzeba pomagać, ale przecież administracja centralna zabiera tyle pieniędzy, że ma czym dzielić. Nie ma więc potrzeby żeby ograbiać powiaty, w których też nie brakuje potrzeb. W naszym powiecie jest to związane z degradacją środowiska, w wyniku działalności zagłębia węgla brunatnego. W ubiegłym tygodniu prowadziliśmy rozmowy w sprawie remontu drogi do elektrowni. Nawiasem mówiąc największej elektrowni w Europie. Droga ta może nie jest w najgorszym stanie, ale jednak wymaga remontu. Tymczasem z informacji, jakie mam z Urzędu Wojewódzkiego, z Narodowego Programu Rozwoju Dróg Lokalnych, nie dostaniemy ani grosza, „bo nie kwalifikujemy się” z powodu braku przy drodze chodników, ronda czy oświetlenia… Nasza droga biegnie przez las, więc o takiej infrastrukturze nie może być mowy, dlatego też nie ma za co przyznać punktów, które potem przeliczane są na złotówki. Argument, że dziennie przejeżdża nią kilkadziesiąt tysięcy pojazdów do elektrowni, za bardzo się nie liczy. To dobry przykład, że „odzyskanie” choć części „janosikowego” nie jest łatwe.

Czy to jedyny problem związany z drogami?

Oczywiście, że nie. Mamy np. taki problem: odcinek naszej drogi jest drogą tranzytową między drogą krajową nr 12, a drogą krajową nr 8. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo jest to uciążliwe dla okolicznej ludności. Noszę się z zamiarem zamknięcia tego odcinka drogi. Mam już nawet przygotowany odpowiedni plan do zatwierdzenia. Zobaczymy co wtedy służby Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zrobią. Kilka dni temu dostałem do wiadomości pismo, jakie skierował do pani wojewody wiceminister Jarmuziewicz. Informuje w nim, że powinna już szukać objazdu na wypadek gdyby starosta zamknął drogę. Mam więc nadzieję, że tym razem nie ja będę się prosił służb wojewody, tylko one same dostrzegą problem.

Niedawno obchodzono 10-lecie samorządu powiatu bełchatowskiego. Jak z perspektywy połowy kadencji ocenia pan sytuację i perspektywy powiatu?

Zawsze byłem realistą, chociaż z dużą dozą optymizmu. Muszę powiedzieć, że to, co zakładaliśmy w 2010 roku w większości zostało zrealizowane. Zarówno w zakresie inwestycji drogowych, jak i kubaturowych. Wymieniłbym przede wszystkim tutaj przebudowę najstarszej szkoły w Bełchatowie, I Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Broniewskiego. W tej chwili jesteśmy w drugiej fazie przebudowy sali gimnastycznej. Chcemy tę inwestycję zakończyć w czerwcu. Liczymy tutaj bardzo na wsparcie Urzędu Marszałkowskiego.
Mamy zaplanowaną jeszcze jedną inwestycję, budowę stadionu lekkoatletycznego przy ul. Czaplinieckiej. Uzyskaliśmy już stosowne certyfikaty. Brakuje nam jeszcze tylko przysłowiowej „kropki nad i” czyli wpisu do Narodowego Programu Obiektów Sportowych. Koszt tej inwestycji to 8 mln, a więc jak na budowę nowego stadionu to nie jest dużo. Natomiast jak na nasze możliwości – to sporo. Gdybyśmy więc mieli zapewnienie, chociażby na rok 2014, że możemy liczyć na jakąś stosowną dotację, to jeszcze w tym roku przystąpilibyśmy do prac.

Inwestycje drogowe, budowa lub przebudowa szkół, stadionów itp. to nie wszystko. Są jeszcze ludzie i ich problemy.

Jesteśmy postrzegani jako bogaty powiat, ale mamy na naszym terenie również gminy bardzo biedne. Na naszym terenie są dwa domy dziecka i dwa domy pomocy społecznej. Przeznaczamy spore środki na ten cel. Uważam, że właśnie w tej sferze można znaleźć oszczędności i pieniądze wydać na pomoc dla biednych. Naszym podstawowym problemem jest utrzymujące się od dawna bardzo duże bezrobocie wśród kobiet. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w administracji szkolnej, ale również w administracji samorządowej, a nawet tej związanej z pomocą społeczną, obserwujemy pewne przerosty. Jak wiadomo pracują tam głównie kobiety, więc w przypadku ewentualnych zwolnień to je głównie dotknie bezrobocie, a o pracę dla kobiet w powiecie bełchatowskim nie jest łatwo.

Ważną sferą działalności samorządów jest ekologia. Jak wygląda ta sprawa w powiecie bełchatowskim?

Staramy się wspomagać działania proekologiczne w gminach. Współfinansujemy – przynajmniej do końca lipca – gospodarkę odpadami. Na terenie powiatu są punkty odbioru wielkogabarytowych odpadów. Finansujemy je w wysokości do 60%. Samorządy gminne niejako w rewanżu, w miarę swoich możliwości, wspomagają nas w realizacji zadań związanych z drogami. Tak więc w tej dziedzinie mamy dobrą współpracę.

Powiat bełchatowski współpracuje z zagranicznymi jednostkami samorządowymi, np. z rejonem żółkiewskim na Ukrainie. Czy mógłby Pan powiedzieć nam jak układa się ta współpraca?

Jeżeli chodzi o współpracę zagraniczną to najlepiej układa się nam ona z Niemcami, a mianowicie z Berchtesgaden. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z rejonem Solecznickim na Litwie, chociaż formalnie nie mamy z tym rejonem podpisanego porozumienia. W kraju współpracujemy z Myślenicami, Kętrzynem, Słupskiem i Proszowicami. Niedawno ze względu na nasze kontakty gospodarcze podpisaliśmy porozumienie ze Stalową Wolą.
Jeśli zaś chodzi o współpracę z rejonem żółkiewskim, to po wyborze na stanowisko prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza zupełnie ona ustała.

Panie starosto, jak Pan widzi przyszłość powiatu bełchatowskiego? Czy jest Pan optymistą?

Optymistą trzeba być zawsze, ale jednocześnie zachowując realistyczny ogląd sytuacji. Mój poprzednik powiedział: budujemy wielkie lodowisko. No i mamy już trzeci sezon piękne lodowisko. Tylko, mojego poprzednika mniej już interesowało czy będą środki na jego utrzymanie. Na szczęście dzięki marszałkowi Klimczakowi, na początku tej kadencji te środki otrzymaliśmy. Poszło to już na konto tej kadencji. Przykro jest, gdy mój poprzednik zwołuje konferencję prasową po przyjęciu przez Radę powiatu budżetu i krytykuje wszystko, bo teraz, według niego, nic nie ma, a wcześniej było super. No to ja się pytam: kto wtedy zabiegał o pieniądze? Pełniąc w poprzedniej kadencji funkcję wicestarosty nieustannie „dobijałem” się różnych urzędów wyższego szczebla o dotacje i wsparcie. Po 22 latach pracy w samorządzie jestem przekonany, że przynależność polityczna nie jest taka istotna. W latach 90-tych samorząd nie był tak upartyjniony. Ale pod koniec tamtej dekady niestety doszło do tego, że decyzje polityczne były istotniejsze niż decyzje gospodarcze. No i niestety tak zostało do tej pory. Proszę zobaczyć gdzie są prowadzone inwestycje województwa łódzkiego? W Łodzi i w okolicach. Na południu województwa łódzkiego nic się nie dzieje. Moim zdaniem, przynajmniej do szczebla powiatowego samorząd powinien być apolityczny.

Na zakończenie jedno osobiste pytanie. Co dla Pana starosty będzie ważne w tym roku?

Przede wszystkim muszę trochę czasu znaleźć dla siebie. No i oczywiście dla rodziny. Natomiast jeśli chodzi o sprawy gospodarcze powiatu, to w miarę możliwości toczą się one dobrze. Oczywiście największym wyzwaniem jest stadion lekkoatletyczny, o którym już wspomniałem. Liczę, że ten rok będzie obfitował w wiele pozytywnych informacji z naszego powiatu.

Dziękuję za rozmowę.