Samopas przez Kaukaz
W ubiegłym roku przejechał samotnie na motocyklu całe Bałkany. W tym roku czeka go jeszcze trudniejsze zadanie – dziesięć tysięcy kilometrów podróży przez drogi i bezdroża Rosji, Gruzji czy Kurdystanu. Tobiasz Kukieła – zelowski podróżnik nie obawia się nowych wyzwań. Nasza gazeta objęła jego projekt patronatem medialnym.
Samopas przez Kaukaz Gruzja/Syria. Dlaczego akurat tam?
Tobiasz Kukieła: Pomysł zwiedzenia Gruzji powstał w mojej głowie już podczas mojej poprzedniej wyprawy ,,Moto Bałkany Eksploracja”. Już wtedy wiedziałem, że w tym roku pojadę do Gruzji. W planach również była Syria. Podczas planowania wyprawy miałem nadzieję, że sytuacja polityczna się tam ustabilizuje. Niestety, myliłem się. Granice są nadal zamknięte, w związku z czym muszę odpuścić sobie ten piękny kraj. Na szczęście zwiedzę wiele innych świetnych miejsc: Ukraina, Rosja, Gruzja, Turcja, Armenia, Kurdystan, Rumunia. To są wspaniale kraje, już się nie mogę doczekać.
Ponadto Gruzja to wspaniałe tereny, często pozbawione asfaltów. Właśnie tego będę poszukiwać podczas mojej wyprawy. Chcę się trochę ubrudzić i upocić. Jazda bezdrożami to jest to, czego potrzebuję!
Wspomniałeś o ubiegłorocznej wyprawie. Prawie 7 tys. km podróży po Bałkanach na motocyklu otwiera pewne furtki?
Myślę, że tak. Jednak to nie kilometry otwierają furtki, a my sami. Nasze działania, decyzje i przede wszystkim chęci. Myślę, że poprzednia wyprawa była udana – dzięki niej zdobyłem wiedzę potrzebną do organizacji kolejnej podróży. Projekt ,,Samopas przez Kaukaz” jest dużo bardziej złożoną tkanką. W grę wchodzi ogromna ilość mediów, sponsorów i przede wszystkim ludzi, którzy już teraz obserwują przygotowania do wyprawy. Pamiętajmy, że to dzięki nim to wszystko udaje się tak ładnie składać w spójną całość.
Od ubiegłego roku wiele się zmieniło. Poprzednią wyprawę sfinansowałeś prawie w całości z własnych środków. Teraz zgłaszają się sponsorzy, patroni medialni. Zmieniłeś też motocykl. Yamahę zastąpiło BMW. Czy oznacza to, że tegoroczna wyprawa będzie łatwiejsza?
Zmieniło się wiele. Poprzednia wyprawa była w 80% sfinansowana, tak jak powiedziałeś, z mojej kieszeni. Jednak już wtedy było te 20%. To nie jest tak, że sponsorzy sami walą do mnie drzwiami i oknami. Ich pozyskiwanie to długa i żmudna robota. Trzeba być pewnym siebie, trzeba wiedzieć, że uda się zadowolić partnerów. To wszystko jest bardzo odpowiedzialnym zadaniem. To jest jak z normalną pracą. Jeśli zawalisz, zostaniesz zwolniony. Tu jest podobnie. Jeśli teraz pokażę, że warto mi było zaufać to przy okazji kolejnego wyjazdu będzie mi łatwiej. Jeśli coś zawalę, sponsorzy się wycofają.
Fakt, motocykl się zmienił. Jest cięższy, silniejszy, pomieści większą ilość bagażu i mam nadzieję, że będzie jeszcze mniej zawodny!
Mam też nadzieję, że tegoroczna wyprawa nie będzie łatwiejsza. Nie chcę, żeby było łatwo. Po Bałkanach przez około 2 tygodnie nie mogłem patrzeć na motocykl – tak byłem wyczerpany. Mam nadzieję, że i tym razem uda mi się dojść do kresu swych sił.
Jak fizycznie i psychicznie przygotowujesz się do trudów wyprawy?
Jeśli chodzi o przygotowania to stawiam na sport. Każdego dnia pokonuję biegiem około 10 km. Staram się przygotować jak najlepiej do tego, co mnie czeka. Tym razem prócz samej jazdy będę trochę chodził po górach. W planach jest Elbrus. Jednak tego wyzwania nie podejmę się sam. W Gruzji spotkam się z polską grupą autostopową i wspólnie będziemy próbować zdobyć ten pięciotysięcznik. Dodam tylko, że mam zamiar wejść tam w ubraniu motocyklowym. To będzie ekstremalny test dla mnie i odzieży. Zwykłe kurtki i ubrania zimowe odpadają ze względu na ciężar. Przygotowań psychicznych nie potrzebuję. Odliczam już dni, godziny, minuty i sekundy do wyjazdu! Łącznie przejadę na motocyklu ponad 10 tys. km.
Czy podobnie jak rok temu zabierasz w trasę tylko mapę i kompas? Nie ufasz nawigacjom wykorzystującym technologię GPS?
Dokładnie. Jadę na mapę i w sytuacjach krytycznych wyciągam kompas. Nawigacje są OK. Jednak to ma być przygoda, a nie jazda od punktu A do punku B. Nawet gdybym wziął ze sobą nawigację, to mimo wszystko nie wyobrażam sobie wyjazdu bez map papierowych. Wystarczy jedna głęboka rzeka i GPS nadaje się do wyrzucenia – trzeba o tym pamiętać. To tylko urządzenie elektroniczne. Czasem warto jest zabłądzić i dojechać tam gdzie zwykli turyści nie trafiają. To właśnie jest piękne w podróżach!
W jaki sposób będziesz kontaktował się ,,ze światem” podczas wyprawy? W ubiegłym roku miewałeś duże problemy ze zdobywaniem dostępu do Internetu.
Tym razem nie będę polegać na ludziach, kawiarenkach internetowych i pubach wyposażonych w łącze Internetu. Wszystkie informacje będę wysyłać na fejsbukowy profil wyprawy, prosto z telefonu. Będzie taniej i chyba szybciej. Oczywiście w większych miastach na pewno będę korzystać z kawiarenek. Ciężko wysłać np. zdjęcie przez telefon.
Noclegi pod namiotem, wspinaczki po górach, obce, nieznane miasta. Czy nie obawiasz się, że możesz w łatwy sposób po prostu stracić swój drogi sprzęt i bagaż?
Mam dobry gaz oraz nóż (śmiech). Prawdopodobieństwo kradzieży jest takie samo jak w Polsce, a nawet jeszcze mniejsze. Oczywiście będę dobrze ubezpieczony, jednak z doświadczenia wiem, że ubezpieczać się trzeba samemu, dokonując mądrych decyzji. Trzeba wyczuć sytuację. Jeśli jest coś nie tak, należy się wycofać i nie igrać z ogniem.
Może to będzie banalne pytanie, ale… czy dziewczyna, rodzice, znajomi rozumieją Twoją pasję?
Mam nadzieję… Choć może raczej: akceptują ją. Tego zrozumieć się nie da – to trzeba przeżyć. Kiedy jesteś sam, daleko od domu, na motocyklu i liczysz tylko na siebie, coś się dzieje w twojej głowie. Przełączasz się i stajesz się zupełnie inny, chyba lepszy. Nie wiesz, co będzie jutro, dokładnie nie wiesz co się dzieje teraz. Jedziesz, myślisz o wszystkim i o niczym. Tego się nie da opisać. Ktoś dużo mądrzejszy ode mnie nazwał to kiedyś „stanem bycia w podróży”.
A gdzie wybierzesz się za rok?
W grę wchodzi tylko i wyłącznie Syberia. To będzie wielkie wydarzenie, zobaczycie!
Zapraszam wszystkich na stronę internetową wyprawy: www.facebook.com/spkaukaz
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Witold Hańczka